Mam chwilę, aby podsumować mój wyjazd do Wrocławia. Nie będzie to
dokładna relacja, bo wszystkiego nie pamiętam, nie notowałem i nie
liczyłem, kiedy, co , z kim i gdzie :)
Miałem być tylko tydzień. okazało się, że spędziłem w nim 22 dni.
Zobaczyłem kilka wystaw malarstwa, przedstawienia teatralne, posłuchałem
kilku koncertów. W tym czasie poznałem wielu wspaniałych ludzi - nie
tylko turystów, ale i wrocławian, były długie rozmowy, nawiązałem nowe
znajomości (głównie ze studentkami :).
Udało mi się znaleźć kilka miejsc, gdzie będę miał swoje indywidualne
wystawy i może uda się prowadzić systematyczne warsztaty z malarstwa.
Znalazłem też czas na spacery i odwiedzenie kilku miejsc, w których miło
mi się odpoczywa: cmentarz żydowski czy cerkiew Jednak większość czasu
(6-8 godz.) spędzałem na malowaniu - część na rynku, cześć na Ostrowie
Tumskim. To był bardzo twórczy czas - namalowałem ok 70 prac kawowych,
sprzedałem ok 60 /w tym dwie kolorowe/. A oprócz tego użebrałem coś na
codzienne obiady. Byłem obiektem wielu fotografów i znajdę się w filmie o
Wrocławiu.
To miłe, kiedy słyszałem jak przewodnicy oprowadzający polskie grupy turystów wspominali o mnie - malującym kawą. Ale też inni pamiętali mnie z ulicy, tv czy prasy. Miała to być podróż sentymentalna, nastawiona na odpoczynek i wspomnienia i... pewne podsumowanie. Od 9 lat co roku jeżdżę i maluję Wrocław. Jednak wydarzenia pokazały mi coś innego - Wrocław chce mnie, chce pokazywać moją twórczość a ja wpisałem się już w klimat tego miasta i stałem się charakterystyczną postacią. Będę wracał.
Mimo, że nie spotkałem nikogo ze znajomych /ok, było kilka osób/, ani osób, które śledzą moje strony na fb - a tych jest ponad 100 os z Wro. to był bardzo udany wyjazd. Dziękuję szczególnie tym, z którymi udało mi się spędzić czas na długich rozmowach. Wiem, odciągnęliście mnie od malowania, ale nie żałuję. W tym czasie dostałem o wiele więcej. To tyle. A za kilka tygodni kolejny wyjazd do Wrocławia
To miłe, kiedy słyszałem jak przewodnicy oprowadzający polskie grupy turystów wspominali o mnie - malującym kawą. Ale też inni pamiętali mnie z ulicy, tv czy prasy. Miała to być podróż sentymentalna, nastawiona na odpoczynek i wspomnienia i... pewne podsumowanie. Od 9 lat co roku jeżdżę i maluję Wrocław. Jednak wydarzenia pokazały mi coś innego - Wrocław chce mnie, chce pokazywać moją twórczość a ja wpisałem się już w klimat tego miasta i stałem się charakterystyczną postacią. Będę wracał.
Mimo, że nie spotkałem nikogo ze znajomych /ok, było kilka osób/, ani osób, które śledzą moje strony na fb - a tych jest ponad 100 os z Wro. to był bardzo udany wyjazd. Dziękuję szczególnie tym, z którymi udało mi się spędzić czas na długich rozmowach. Wiem, odciągnęliście mnie od malowania, ale nie żałuję. W tym czasie dostałem o wiele więcej. To tyle. A za kilka tygodni kolejny wyjazd do Wrocławia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz