Było fantastycznie. I nawet komary nie były straszne. Dym piołunu i
mięty je przegonił. Szkoda, że dwóje zapowiedzianych nie dotarło,
ale.... naleśniki, truskawki i ciasto trzeba było zjeść samemu. A
później to już tylko kiełbaski na ognisku i skoki przez.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz